Fiordy Zachodnie Islandii to bez wątpienia piękny region, niestety często pomijany. Mimo, że atrakcji na fiordach nie brakuje to ich położenie od krajowej jedynki powoduje, że odwiedza je stosunkowo mało osób. Ja spędziłam w tym rejonie ponad tydzień. Ten czas owocował w wiele skrajnych emocji i przeżyć. Dziś małe podsumowanie i moje TOP 8 po wizycie na Vestfirðir.
To jednak nie będzie typowe TOP atrakcji turystycznych. To będzie top emocji, doświadczeń i niezapomnianych chwil, których nawet zdjęcia nie oddają. Zbieram je i to właśnie staram się zapamiętać. Ile z nich jesteś w stanie przeżyć w innym miejscu? Na pewno kilka. Porównajmy.
Gołymi stopami po piasku
Plaża Rauðisandur to coś pięknego, wyjątkowego na której panuje niesamowita aura. Gdy dojechaliśmy na plażę było błękitne niebo, słońce chyliło się ku zachodowi i nie było wiatru. Noc była ciepła i spokojna. Kolejnego dnia również świeciło słońce, a brak wiatru podsycał wrażenia. Wybraliśmy się na spacer po tej majestatycznej plaży. Miękka i mokra plaża, lekko zapadała się pod naszym ciężarem co zachęciło nas do bosego eksplorowania tego terenu. Mimo moich wcześniejszych oporów w końcu dałam się przekonać do zdjęcia butów. Ziemia była zimna, woda lodowata, a powietrze przyjemnie ciepłe. Jestem raczej typem który woli mieć ciepło w stópki, ale po chwili woda była przyjemnie orzeźwiająca. W wodach plaży Rauðisandur spędziliśmy trochę czasu i z każdą minutą woda była przyjemniejsza. Czerwona z nazwy plaża, która wydaje się raczej złota w słońcu jest wyjątkowym miejscem. Każdemu polecam się tam udać. Było to doznanie którego nie zapomnę do końca życia.
Orzeł
Co szukasz w sieci, książkach planując wyjazd w jakieś miejsce? unikatowe miejsca, polurane atrakcje i inne. Ja kilka lat temu zwiedzając Islandię przed wyjazdem wyszukiwałam miejsca w których można spotkać konkretne gatunki ptaków. Moimi ulubionymi stronami nie były blogi podróżnicze i opisywane atrakcje, a islandzkie strony o ptakach jak np. Fuglavefur. Do końca życia nie zapomnę jak jadąc autem w cztery osoby ich wypatrywaliśmy na lawie czy skałach i ocenialiśmy kadr w którym się znajdowały. Do tej pory uwielbiam je fotografować. Jak widzę jakieś fajne połączenie zwierzęcia i krajobrazu, zawsze sięgam po aparat. Naszym marzeniem nie były jednak nigdy popularne maskonury. Głównie liczył się kadr, nie gatunek, ale bardzo chcieliśmy sfotografować orły i sokoły. W tamtym czasie nigdy nie udało nam się ich spotkać. W strefach marzeń nadal pozostaje sokół norweski, gdyż orła zobaczyliśmy na fiordach tego lata. Cieszyłam się jak dziecko i krzyczałam: „Orzeł, aparat, obiektyw 200, orzeł, gdzie on jest?” To było szaleństwo. Czy ktoś tu mnie rozumie? Haha
Szczęśliwe dziecko
Kocham ten widok kiedy nie zważając na wiatr, słońce, zimno czy deszcz Vinnie biega szczęśliwy po nowym miejscu. Cieszy się na spanie w namiocie mimo zimna, na długą jazdę autem mimo nudy i długie wędrówki mimo zmęczenia. Podczas postojów zbiera kamienie, muszelki, patyki i robi z nich przydatne zabawki. Poza jednym pluszakiem, zeszytem i kredkami, raczej nie zabierał żadnych zabawek na wyprawy, więc szukał sobie nowości w nowych miejscach. (Niestety) nieraz kończyło się to powrotem do auta z reklamówką brudnych, oglonionych muszli. Najpiękniejszym dla mnie przeżyciem było gdy Vincent na plaży Rauðisandur bawił się na bosaka, w małej rzeczce w pobliżu samochodu. Jego forteca miała bitwę z której wrócił cały mokry i zadowolony z wygranej. Jego zabawa trwała jakąś godzinę. My siedzieliśmy przy kawce i cieszyliśmy się widokiem plaży i zachwyconego dziecka. Vincent się nie rozchorował, nie zmarzł i był najszczęśliwszych mokrym dzieckiem na świecie.
Dotknięcie maskonura
Widziałeś maskonura? Z bliska czy tylko na zdjęciu? Ludzie w poszukiwaniu tych przytulnych ptaszków potrafią zrobić setki kilometrów. Najpopularniejszymi miejscami w jakich można je spotkać są klify Látrabjarg na fiordach zachodnich, okolice Húsavík na północy, Bakkagerði na wschodzie kraju oraz okolice Dyrhólaey oraz plaży Reynisfjara na południu czy też wyspy Vestmannaeyjar. Moje pierwsze spotkanie z maskonurami było ponad 14 lat temu na Dyrhólaey. Jednak największe wrażenie zrobiła na mnie moja pierwsza wizyta na Látrabjarg podczas której mogłam maskonura dotknąć. Było ich mnóstwo, a co drugi był na wyciągnięcie ręki. Mówiono mi, że nie są płochliwe i łatwo się do nich zbliżyć, jednak brałam to za wyjątki, aniżeli regułę. To było niesamowite doświadczenie. Podczas mojej ostatniej wizyty na klifach było ich stosunkowo mało, ale jak zwykle prezentowały się niezwykle malowniczo i były na wyciagnięcie ręki. Dziś największe kolonie maskonurów w okresie wakacji można spotkać na wschodzie kraju.
Spacer po pustej Islandii
Tegoroczne wakacje są inne niż wszystkie. Mała ilość turystów, puste drogi i pola namiotowe oraz pustki na znanych atrakcjach turystycznych na zawsze zapadną w mojej pamięci. Fiordy często były pomijane przez turystów, więc tegoroczne lato na fiordach było wyjątkowo puste. Na fiordach spotykaliśmy głównie Islandczyków i mieszkających na wyspie Polaków. Szokujący widok, ale też wyjątkowy czas.
Niebezpieczna trasa
Jak juz pisałam w moim poście o wyprawie na Fiordy Zachodnie byliśmy na jednej z najbardziej niebezpiecznych tras na Islandii. O samej trasie dowiedzieliśmy się na campingu wieczór wcześniej. Islandczyk powiedział nam, że ludzie przyjeżdżają tu z całego kraju, a nawet świata, aby przejechać tą drogą. Ekscytacja rosła, a rozsądek ją uspokajał. Cały wieczór spędziliśmy na czytaniu artykułów, blogów i oglądaniu filmików odnośnie tego miejsca. Prawie całą noc nie spałam, a rano nadal mówiłam, że nie jadę, ale nadal sprawdzałam pogodę i odpływy. Pytaliśmy kolejne osoby o tę trasę, pojechaliśmy do informacji i nadal nie wiedzieliśmy czy chcemy jechać. Wiedziałam, że będę żałować jak się poddam i zrezygnuje. W końcu decyzja zapadła, jedziemy. Jedynym przeszkadzającym uczuciem jakie nie pozwalało jechać był instynkt macierzyński. Przeszkadzające uczucia jednak odchodziły z każdym kilometrem, a ekscytacja i radość rosła. Warto jednak przywołać tutaj fakt, że jestem osobą, która pisze w głowie najczarniejsze scenariusze każdej sytuacji i wywalanie tych myśli z głowy również nie było łatwe. Jednak udało się. Droga była niesamowita, piękna, emocjonująca, trudna i niebezpieczna, ale my zachowaliśmy ostrożność. Celem była droga, radość z niej i mimo początkowo ciężkich emocji nie żałuję bo było warto. Zenit emocji.
Czubek świata
Wjechaliśmy na Bolafjall, wysoką górę powyżej Bolungarvík. Kocham góry i zdobywać szczyty, jednak nie sądziłam, że widok z tej góry może tak odbiegać od innych mi znanych. Stoisz na wysokości ponad 600 m.n.p.m. i masz wrażenie jakby horyzont się nie kończył. Chmury zlewają się z wodą i niebem, a Ty stoisz jakby powyżej wszystkiego. Mówi się, że podczas dobrej pogody można stamtąd dostrzec Grenlandię. Niezamieszkałe tereny Fiordów Zachodnich czyli Hornstaðir wyłaniały się z miękkich chmur. Bliskość tego dzikiego terenu zachęciła i na pewno wrócę na Vestfirðir, aby poznać lepiej ten opuszczony kawałek lądu.
Ściana śniegu w lecie
Nie raz widziałam już śnieg w lecie. Lodowce wiadomo, ale też wyjazd w góry powyżej 400-500 metrów n.p.m. już może nas przywitać śnieżnymi plackami. Nie jest to zaskakujący widok na Islandii. Ten lodowcowy i letni śnieg jednak nie przypomina zimowego, lekkiego puchu który pamiętamy z dzieciństwa. Śnieg latem w górach jest mokry, zlodowacony, brudny i brzydki. Ale na zdjęciach nadal wygląda jak przyzwoicie.
Droga dojazdowa na Bolafjall w dużej części prowadzi wzdłuż ogromnej śnieżnej ściany na zboczu góry. Ściana jak cała reszta śniegu była brudna i mokra. Mnie jednak zachwyciła z kilku względów. Nie znajduje (a może już znajdowała) się ona na dużej wysokości więc teoretycznie nie miała prawa przetrwać. Jednak to był początek lipca. Ktoś wie jak wygląda ona teraz? Kolejna sprawa zaskakująca dla mnie, że jest to naprawdę ogromna ściana i ogromna ilość śniegu. Nie przypominam sobie, abym widziała kiedykolwiek coś takiego poza lodowcem. Nie wiem jak ta ściana wygląda dzisiaj, jak mocno stopniała przez prawie dwa miesiące wakacji. Koniecznie dajcie znać jak niedawno tam byliście.
A Wy jakie macie wspomnienia z ostatnich wakacji?
Koniecznie zaglądajcie na mojego Facebooka i Instagrama na którym znajdziecie jeszcze inne treści i więcej mojej codzienności i podróży.