Z dzieckiem po Islandii #2

Mój synek, mimo młodego wieku zwiedził już spory kawałek kraju. Nie mamy obaw przed zabieraniem go na piesze czy też samochodowe wycieczki po wyspie i jak wiecie także poza nią. Jednak ta seria wpisów jest właśnie o naszych weekendowych wycieczkach po wyspie.

Tym razem wspomnienie naszego pierwszego weekendu pod namiotem.

Jedziemy pod namiot. Mam mieszane uczucia. Walczę z radością, niepewnością i strachem.

Moja pierwsza myśl -Ale co z Vincentem? (Dlaczego nie warto podróżować z dziećmi?)
Druga, która pojawiła się jeszcze szybciej od pierwszej -No przecież jedzie z nami!
Trzecia -Vincent i namiot??!!

Wyjazd pod namiot na Islandii może być wyzwaniem nie tylko dla rodzin z dziećmi, ale także dla dorosłych. Pogoda jest nieprzewidywalna i może zaskoczyć nagłą zmianą. Dlatego warto dobrze się zastanowić nad takim wyjazdem i odpowiednio przygotować.

Wybierając się pod namiot wybraliśmy weekend, który był zapowiadany jako wyjątkowo pogodny i na szczęście taki właśnie był. Na nasz pierwszy wyjazd pod namiotem zaplanowaliśmy zwiedzanie regionu blisko miasta, blisko cywilizacji i tylko jeden nocleg pod namiotem. Pojechaliśmy na Laugarás i Þjórsárdalur. Byliśmy na Hjálparfoss, Háifoss, Stöng i Gjáin. Noc spędziliśmy na bardzo fajnym, zasłoniętym drzewami campingu dla rodzin.

Co do nocowania pod namiotem najbardziej nurtowało mnie pytanie o ubiór w nocy. Śpiwór wiadomo, jednak Vinnie ma skłonność do odkrywania się i uwielbienie do spania bez przykrycia. Znalazłam jednak rozwiązanie, które się sprawdziło.

Wyjazd uważam za bardzo udany, a noc pod namiotem za dość łatwą. Jedyną niedogodnością było to, że ja poszłam spać praktycznie razem z Vinniem bo jak wychodziłam z namiotu gdy już zasnął to po krótkim czasie się budził. Nie było to jednak na tyle niewygodne i męczące, abym musiała uznać za wielki minus spania pod namiotem, gdyż w domu też często się zdarzają takie noce.

Vinnie obudził się wypoczęty i pełen radości. Ze smakiem zjadł śniadanko i był gotowy na dalsze zwiedzanie.

To była nasza pierwsza i ostatnia noc poza domem podczas tego weekendu, ale wiem, że Vinnie bez problemu świetnie by sobie poradził z kolejną nocą poza swoim łóżeczkiem 😀

Podczas tego wyjazdu nie byliśmy w żadnym mieście, także wózek w ogóle nie był nam potrzebny, a Vinnie zwiedzał wodospady i doliny o włanych nogach oraz z nosidła. Świetnie sobie dawał radę i był zadowolony niezależnie od formy transportu.

My przy Hjálparfoss
Hjálparfoss

 

 

Jedziemy?
Gotowy do spania 😀
Śniadanie 😛
Þjórsárdalur
W nosidle na Háifoss
Háifoss
Widok na dolinę z Háifoss
Magiczna i malownicza dolina Gjáin
Gjáin
Gjáin

 

Gjáin